Zuzanna skamieniała ze zgrozy, kiedy zobaczyła, jak śmieją się
przy tych krawatach. Ostatnio jakaś część jej umysłu zaczynała skłaniać się do przekonania, że Matthew bardziej zasługiwał na miłość Karo, niż jej się przedtem wydawało. Teraz jednak to wrażenie zostało raz na zawsze pogrzebane. Jak strasznie szybko zbolały wdowiec zapomniał o swej stracie! Świadomość tego sprawiła, że Zuzanna jeszcze bardziej zapragnęła ponownie nawiązać dawną nić porozumienia z siostrami Walters, a przede wszystkim z Imogen. Droga ku temu wydawała się jednak mocno problematyczna. Umyślne sypanie soli na rany, które ostatnio zaczynały się zasklepiać... A jednak - była tego pewna - działała w najbardziej słusznej sprawie. Gdyż to, co ukrywała Imogen, było właśnie najboleśniejszą, najbardziej jątrzącą się raną, a także prawdopodobnie główną przyczyną zarówno jej wcześniejszej depresji, jak późniejszej próby samobójczej. I nawet jeśli nie zrobiła tego z pełnym przekonaniem, za następnym razem może być inaczej. Zuzanna zadrżała na samą myśl o tym. Podniosła słuchawkę, wystukała numer i z zapartym tchem czekała, kto odbierze. To była Flic. Imogen była w ogrodzie z Kahlim, kiedy nadeszła Flic. Stary John prosił je, żeby pilnowały psa i starały się wybić mu z głowy nowy zwyczaj kopania dziur na trawniku. - Znowu się tak zachowuje? - Flic zerknęła na retrievera w bladym świetle reflektora. - Cholerne psisko! - poskarżyła się siostra. - Nie sika, kiedy patrzę, ale niech tylko odwrócę się na chwilę, zaraz zaczyna kopać. Flic pokazała jej na migi, żeby odeszły dalej od domu. - Co jest? - spytała Imogen. - Już pora. Imogen natychmiast domyśliła się, o co chodzi. - I co? - Baba powiedziała, że są kolegami. 202 - Jak ta w niedzielę. - Prawie na pewno ta sama. Chloe zauważyła, że mówi z akcentem, a Zuzanna powiedziała, że Katrina Dunn jest Szkotką. - Może i pracują razem - odezwała się z namysłem Imogen. - Ja tylko podpuszczałam Chloe w niedzielę. - Nawet jeśli to prawda, tylko patrzeć, kiedy Matthew z kretesem zapomni o mamie. To tylko kwestia czasu. - Skurwiel. - No więc jestem gotowa do akcji. - Flic obejrzała się na dom. - Start zgodnie z planem. Imogen patrzyła na swoje stopy, grzebiąc bezmyślnie obcasem w trawie. - Jakieś problemy? - spytała Flic. - Tylko z Chloe. Był to ten aspekt ich strategii, o który kilka razy się pokłóciły. - Teraz już nie ma wyboru - oświadczyła twardo Flic. - Chloe wchodzi do gry, chce czy nie. - Ale ona wciąż ma go za fantastycznego faceta. - Więc pomożemy jej zmienić zdanie. Niech myśli, że to taki mały psikus, rodzaj kary za wszystko, co zrobił. - A jeśli nie zechce? - To jej powiemy, że widocznie nie kochała mamy dostatecznie