pospieszyło nam z pomocą. Siostry oblatki,
które prowadziły szkołę parafialną, zaproponowały tacie, że będą mnie uczyć za darmo. Tata od razu się zgodził. Chodziłam do ich przedszkola, a potem do podstawówki. To były wspaniałe czasy. Jej twarz się rozpromieniła. - Ta był z ich strony bardzo ładny gest. Amy skinęła głową. - Masz rację. Kochane siostry bardzo wiele dla mnie zrobiły. Wpłynęły na całe moje życie. -Tak? Amy uśmiechała się ciepło. - Zainteresowały mnie czytaniem. Wprost pochłaniałam książki. Siostrzyczki podsuwały mi bardzo różne pozycje. Wtedy dowiedziałam się, że istnieje świat i tylko czeka, by zacząć go odkrywać. -Rozumiem. Zainspirowały cię i obudziły potrzebę podróżowania. - Tak. I bardzo mnie do tego zachęcały... przez lata. Amy oddała się wspomnieniom. - Jak się pewnie domyślasz, najbardziej lubiłam języki i literaturę. Pociągał mnie zwłaszcza francuski. Wydawał mi się taki poetycki. Miałam szczęście, bo siostry szkoliły się we Francji i francuski był w ich szkole obowiązkowy. Domyślam się, że twoją mocną stroną były nauki ścisłe. - Uhm. - Zdziwiła go gniewna nuta w jego głosie. -Wiele im zawdzięczam. Ta nieuświadomiona agresja zaskoczyła i jego, i ją. - Co chciałeś przez to powiedzieć? - zapytała. Nie wiedział, jak to ująć. Nie miał pojęcia, dlaczego powiedział to takim tonem i co to miało znaczyć. - Pierce, nie chciałeś zostać naukowcem? - Naraz ją oświeciło. - Zająłeś się roślinami ze względu na swojego ojca. W tym stwierdzeniu nie było nawet cienia wyrzutu, dlaczego więc poczuł się tak, jakby wymierzyła w niego palcem? Może to odezwała się jego podświadomość. - Tak było, prawda? - Amy pochyliła się w jego stronę i zniżyła głos do szeptu: - Chciałeś zwrócić na siebie jego uwagę. Pierce czuł się tak, jakby trafiła prosto w tarczę. W niego. Nie musiał potwierdzać jej podejrzeń. Nie musiał nic mówić. Ona i tak wszystko wiedziała. A w jej oczach zobaczył szczere współczucie.