niesmialy mezczyzna zachowanie

  • Rajner

niesmialy mezczyzna zachowanie

17 January 2021 by Rajner

Pomarańczowy robot przybliżał się coraz szybciej. Była to ogromna maszyna, znacznie większa od niebieskiej Nia- ni wyprodukowanej przez Mecho, która owej pamiętnej nocy wdarła się do ogrodu. Niebieski robot, a właściwie je- go szczątki leżały teraz w nieładzie w odległym końcu ogrodu, niedaleko ogrodzenia, jcgo kadłub był rozpruty a części rozrzucone. Ta Niania była największą spośród tych, jakie zielona Niania miała okazję widzieć do tej pory. Nieporadnie szła na jej spotkanie, unosząc w górę metalowe ramiona i uru- chamiając dodatkowe osłony kadłuba. Jednakże pomarań- czowa Niania przystąpiła do rozkładania potężnego meta- lowego ramienia, przymocowanego do długiego kabla. Momentalnie wyskoczyło ono wysoko w górę i zaczęło się błyskawicznie obracać, niebezpiecznie nabierając szybko- ści, poruszało się coraz to prędzej i prędzej. Zielona Niania zawahała się. Cofnęła się nieco, odsu- wając się niepewnie od wirującej z zawrotną szybkością metalowej maczugi. Gdy chwilę stała w bezruchu, nie- szczęśliwa i nieufna, niezdolna do podjęcia jakiejś decyzji, druga Niania skoczyła w jej kierunku. — Nianiu! Nianiu! — krzyczały dzieci. Dwa metalowe cielska tarzały się rozjuszone po trawie, desperacko walcząc i zmagając się ze sobą. Raz po raz me- talowa maczuga spadała z impetem, uderzając w zielony kadłub. Letnie słonce łagodnie oświetlało całą scenę. Po- wierzchnia jeziora delikatnie marszczyła się pod wpływem wiatru. — Nianiu! — wrzasnął Bobby, bezradnie podskakując. Kłębiąca się, rozszalała pomarańczowo-zielona góra miażdżonego metalu nie udzieliła żadnej odpowiedzi. — Co masz zamiar zrobić? — zapytała Mary Fields Usta miała ściągnięte i blade. — Zostańcie w domu. — Tom chwycił płaszcz i narzu- cił go na siebie. Z półki na dnie szafy wyszarpnął czapkę i zamaszystym krokiem ruszył w kierunku drzwi fronto- wych. — Dokąd idziesz? — Gzy krążownik stoi przed domem? — Tak — odpowiedziała cicho Mary. — Jest przed do- mem. Ale dokąd... Tom pociągnął /a klamkę i wyszedł na ganek. Dwójka dzieci, drżąca i nieszczęśliwa, obserwowała go w niemym przerażeniu. Obrócił się gwałtownie w ich stronę. — Jesteście pewne, że ona... nie żyje? — Kawałki... leżą porozrzucane po całym trawniku — wykrztusił Bobby. Na jego buzi widać było rozmazane łzy. — Niedługo wrócę. Nie musicie się o nic martwić. Zo- stańcie wszyscy tutaj. — Tom pokiwał ze smutkiem głową. Energicznie ruszył po schodach na dół, w stronę chod- nika, przy którym stał krążownik. Chwilę później usłysze- li, jak pojazd szybko odjechał. Tom odwiedził kilku dealerów. Firma Service Indu- stries nie mogła zaoferować mu niczego interesującego. Z nimi już zresztą skończył. Dopiero w Allied Domestie,

Posted in: Bez kategorii Tagged:

Najczęściej czytane:

- Tyle czasu minęło... No tak, no tak... - wyglądało na to, że

zrozumiała wreszcie swoją sytuację. - Jesteście z policji? - Nie. I żadnych gliniarzy za sobą nie ciągniemy Nie mogę ci obiecać, że kiedyś tu nie zawitają, ale ja na pewno nie dam im cynku, ... [Read more...]

181 - Dzięki za podwiezienie - powiedziała, odpinając pasy i otwierając drzwi samochodu. ... [Read more...]

kierowanie organizacją spadło praktycznie na barki Joann Westfall,

podczas gdy Milla ograniczyła się do zbierania funduszy, co też zajmowało sporo czasu. Dostawała już regularną pensję, miała mniej więcej stałe godziny pracy i nie musiała nigdy zostawiać dzieci ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 minimalism.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste